Czterech żonatych mężczyzn w niedzielne przedpołudnie gra w golfa. Przy trzecim dołku jeden z nich mówi:
- Nie macie pojęcia co musiałem przejść?, żeby dzisiaj z wami zagrać.
Musiałem obiecać żonie, że w przyszły weekend pomaluję cały dom.
Na to drugi:
- To jeszcze nic, ja musiałem obiecać, że wykopię w ogródku basen...
Trzeci:
- I tak macie dobrze... ja będę musiał przejść całkowity remont kuchni...
Czwarty z graczy nie odezwał się ani słowem, ale oczywiście pozostali nie dali mu spokoju:
- A ty czemu nic nie mówisz? Nie musiałeś nic obiecał żonie żeby cię puściła??
- Nie - odparł czwarty - ja po prostu nastawiłem budzik na 5:30 rano,
gdy zadzwonił, to szturchnąłem żonę i spytałem: "Seksik czy golfik ??"
W odpowiedzi usłyszałem: "Odp.... się, kije są w szafie...
Egzaminator zadaje kursantowi pytanie:
- Ma pan skrzyżowanie
równorzędne. Tu jest pan w samochodzie osobowym, tutaj tramwaj, a tu
karetka na sygnale. Kto przejedzie pierwszy?
- Motocyklista - odpowiada pytany.
- Panie, co pan wygadujesz! - warczy zły egzaminator. - Toż przecież
mówię, jest pan, tramwaj i karetka. Skąd wziął się motocyklista?
- A ch… ich wie, skąd oni się biorą...
Facet w roboczym ubraniu, ubrudzony cementem, w autosalonie:
- A ile kosztuje Bentley GT coupe?
- 250 000 euro.
- Cholera... A na kredyt? Na rok?
- 25 000 euro miesięcznie.
- Dużo, kurde... A na dwa lata?
- 12 500 euro miesięcznie.
- Blaszka, też niemało...
- To może miałby pan ochotę na tańszy samochód?
- Ochotę bym miał, ale płyta nam się przewróciła akurat na Bentleya...
Przychodzi kobieta do hotelu:
- Mąż zamawiał tu na dzisiaj pokój...
- Na jakie nazwisko?
- Nowak... Nowacki... czy jakoś tak
Siedzi facet i czyta gazetę, rozkoszując się spokojem o poranku. Nagle
jego żona zakrada się do niego od tyłu i uderza go ogromną patelnią w
tył głowy.
- Za co to?! - pyta przerażony facet.
- Co to był za świstek papieru z imieniem Marylou w kieszeni twoich spodni? - dopytuje się wściekła żona.
- Ależ, kochanie - tłumaczy się facet - pamiętasz, dwa tygodnie temu
poszedłem na wyścigi konne, Marylou to imię klaczy, na którą postawiłem.
Żona się uspokoiła. Trzy dni później facet znów siedzi w swoim fotelu i czyta gazetę, gdy żona znów przywala mu patelnią.
- A to za co? - pyta facet.
- Twoja klacz dzwoniła!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz